Na początek.

Wszystko zaczęło się od eksperymentalnego fanpage'a na Facebooku - czy można dotrzeć do ludzi pisząc ściany tekstu i bardzo rzadko poka...

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Rżnięcie głupa [oryginalny post z 4.08.2017]

Mimo decyzji Trybunału Sprawiedliwości wiadome ministerstwo dalej rżnie drzewa. W tym temacie zbyt mi wszystko opadło, żeby się wypowiedzieć. Jednak mam w głowie inny temat.
[Dalej są luźnie przemyślenia. Osobo nie lubiąca "filozofowania" nie warto, byś czytała dalej]
Zaangażowanie polityczne.
Pomyślałem o tym, gdy pod kolejnymi postami (popierającymi obronę sądów, czarny protest i obronę puszczy przed wycinką) na fanpage'u Thorgala widziałem wypowiedzi w stylu "tyle lat z Thorgalem, ale to już koniec", "nie mieszajcie w to postaci z komiksu", "artysta powinien się zająć tworzeniem, a nie mieszać się w politykę".
Otóż nie. Ludzie, którzy twierdzą, że artysta powinien się zająć tworzeniem, ewidentnie nie do końca rozróżniają postać celebryty (osoby, która bywa, buduje zasięg, przy okazji czasem uczestnicząc w jakichś wydarzeniach artystycznych) z artystą. Artysta, człowiek tworzący sztukę, musi mieszać się w aktualne i w uniwersalne kwestie społeczne, a więc także w politykę. Co więcej artysta ma pełne prawo do swoich poglądów politycznych i wykorzystywania swojej sztuki i osoby do prezentowania ich. To powinno zmuszać ludzi do przemyśleń, do zastanowienia się, a nie do nienawiści i "obrażenia się" na artystę, za to, że wszyscy na świecie nie są tacy sami.
Żeby nie być gołosłownym, wśród moich ulubionych artystów znalazłem dwie osoby (twórców ze wszech miar wybitnych), którzy osobiście wyrażali skrajnie przeciwne poglądy od moich i otwarcie popierali jedną konkretną partię(której skrajnie nie lubię): Przemysław Gintrowski i Papcio Chmiel. Czy w moich oczach, to że wyrażają takie, a nie inne poglądy ich przekreśla? Nie. Mają prawo do swoich poglądów. Mają prawo do skrajnie odmiennych poglądów od moich, a ich twórczość pozostanie wielka. I zawsze z przyjemnością będę sięgał po płyty Gintrowskiego, czy wracał do ulubionych tomów Tytusa.
Pewien znajomy, polubiwszy tą stronę zwrócił mi uwagę, że w dzisiejszych czasach cierpimy na chorobę jednoznaczności. Nie polubimy strony, z której przekazem nie zgadzamy się w całości, odrzucamy dziennikarzy, artystów, filozofów czy polityków, którzy w jakimkolwiek elemencie prezentują odmienny światopogląd.
Zamykamy się w szklanych bańkach i dzielimy już nie na Daukszewiczowskie "dwa plemiona" ale na dziesiątki małych szepów i osad, tracących możliwość porozumienia się ze sobą. Chyba nie warto.
Problem alergii na "mieszanie polityki" sprowadza się do jeszcze jednego elementu. Uważaniu za politykę każdego pola, w które ona sama się wmieszała. Ostatnio na stronie March for Science znalazłem ciekawe zestawienie.
Jak powinno być?
Naukowcy (eksperci): Mamy problem.
Politycy (nie eksperci): Zastanówmy się nad rozwiązaniem.
Jak jest?
Naukowcy (eksperci): Mamy problem.
Politycy (nie eksperci): Zastanówmy się, czy mamy problem.
Podobnie wygląda to w sprawie Puszczy, naukowcy jasno mówią "nie tnijcie!", politycy mówią "zastanówmy się, czy powinniśmy ciąć czy nie". Dodajmy do tego, że obrona Puszczy przed działaniami ministerstwa, to nie mieszanie się w politykę. To polityka wmieszała się w ochronę przyrody. Wbrew potrzebie i rozsądkowi. Gdy następnym razem ktoś wam zarzuci, że tematem Puszczy wprowadzacie politykę, powiedzcie mu "To nie my mieszamy się w politykę, polityka przyszła do Puszczy wbrew naszej woli".
Niestety tak jest z wieloma tematami: energią atomową, GMO, globalnym ociepleniem, teorią ewolucji. Politycy wchodzą na pole nauki i usiłują dyskutować nad faktami, na poparcie których uczeni mają przytłaczające dowody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz