Na początek.

Wszystko zaczęło się od eksperymentalnego fanpage'a na Facebooku - czy można dotrzeć do ludzi pisząc ściany tekstu i bardzo rzadko poka...

piątek, 29 grudnia 2017

Fakty i mity o Puszczy Białowieskiej

Jeszcze raz o Puszczy.
Ostatnio pojawia się tyle mitów i mylnych informacji, że postanowiłem je opisać. Poniższy tekst zawiera parę uproszczeń. Na dole znajdziecie link do broszurki, która odpowiada na pytania szerzej i odsyła do dokładniejszych publikacji.

Mit 1
Leśnicy ratują puszę. Gradacja jest winą ekologów.

Otóż nie. Gradacja kornika (również w lasach antropogenicznych) związana jest z ciągłym cofaniem się południowej granicy zasięgu świerka. Gradacja jest naturalnym procesem - efektem tych zmian. Kornik atakuje tylko stare i słabe świerki, łącznie do tej pory ledwie 8% drzewostanu. Dodatkowo nie atakuje naturalnych dla Puszczy drzewostanów liściastych. W końcu po wielu dekadach również na obszarach "zjedzonych" przez kornika będzie rósł las mieszany.

Mit 2
Usuwanie martwych drzew pomaga walczyć z kornikiem.
Przeciwnie. Martwe drzewo zostało już opuszczone przez kornika, a rozwijają się w nim liczne organizmy od śluzowców po dzięcioły i sóweczkę. W tym naturalni wrogowie kornika. Żeby zwalczyć gradacje potrzeba usunięcia co najmniej 80% żywych, zarażonych drzew. Nie jest to możliwe, ze względu choćby na Park Narodowy, rezerwaty, czy granicę państwową.

Mit 3
Nie będzie puszczy.
Jak już napisałem kornik zniszczył około 8% drzew. Ponadto takie na prawdę naturalne lasy są mozaiką drzew młodych, starych i martwych (to się oczywiście zmienia na różnych etapach życia lasu). Niestety ten las, który znacie na co dzień - równo zasadzone w rządkach drzewa, nie mają nic wspólnego z prawdziwym lasem.

Mit 4
Leśnicy wiedzą jak zająć się Puszczą.
Niestety ale to nie prawda. Lesnicy wiedzą jak gospodarować lasem. Wiedzą jak zarabiać na drewnie, obecnie umieją to nawet robić nie dewastując całkowicie środowiska (jak to miało miejsce podczas XIX wiecznej "świerkomanii").
Środowisko naukowe, w przytłaczającej większości jest zgodne - w Puszczy należy chronić procesy - cała Puszcza powinna zostać Parkiem Narodowym.

Mit dodatkowy
Przykład Lasu Bawarskiego (i nie tylko)
Las Bawarski i Szumawy są przykładem zniszczeń w ekosystemie poczynionych ręką leśników podczas XIX wiecznej "świerkomanii". Obecnie są doskonałym przykładem naturalnych odnowień. Są miejsca jak część Karpat i Sudetów, gdzie ręka leśnika jest potrzebna, by odnowić naturalną dla dolnego regla buczynę karpacką i sudecką. Tam drzewa liściaste nie mają się skąd wysiewać. W Puszczy mają. Tym bardziej powinniśmy zadbać o to, by pozostała bezcennym dla środowiska, nauki i wszystkich ludzi skarbem.

Powyższy tekst oparłem m.in. na ulotce opracowanej przez:
dr. hab. Rafała Kowalczyka prof. PAN, dyrektora Instytutu Biologii Ssaków PAN
prof. dr. hab. Piotra Tryjanowskiego, dyrektora Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
dr. Michała Żmihorskiego z Uniwersytetu Rolniczego w Uppsali i Instytutu Ochrony Przyrody PAN
Ulotkę możecie przeczytać tutaj: https://drive.google.com/…/0B6-oaYd8Um6KT3dIUzQzaklYVzA/view

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Klątwa - Niepotrzebne epatowanie wulgarnością [Oryginalny post z 19.06.2017]

Dzisiaj może niektórych zaskoczę, ale odniosę się do konserwatyzmu w nazwie strony. A tematem będzie słynny już spektakl z Teatru Powszechnego
Tak ja broniłem demonstrantów podczas pierwszych protestów przeciwko spektaklowi "Klątwa", którzy tylko stali i się modlili, tak muszę jednoznacznie skrytykować szerzących nienawiść bandytów, którzy protestowali ostatnio.
Jednocześnie muszę skrytykować sam spektakl. Niezależnie od całkiem ciekawego i trafnego przesłania, Klątwa jest świetnym przykładem swoistej wulgaryzacji sztuki. Wulgaryzacji nieraz potrzebnej, ale przez niektóre środowiska doprowadzonej do smutnego absurdu.
Jeśli chcemy podjąć się dyskusji na ważny temat, poruszać ważkie tematy możemy wypowiadać się ostro, możemy pokazywać rożne zgubne efekty ludzkich działań, uderzać w odwieczne wartości jednak sztuka, która sprowadza się do rozsierdzenia całych grup społecznych nie sprzyja dialogowi. A tym w końcu powinna być. Niekończącym się dialogiem pomiędzy tymi co byli i tymi co są. Tymi, którzy są prawkami, lewakami, liberałami, socjalistami i tak dalej, i tak dalej.
Innym aspektem tak brutalnej wulgaryzacji wydaje się chęć rozgłosu, skupienie na osobie twórcy, nie zaś na samej sztuce i myślom, które porusza.
Czytam (w ostatniej Polityce) taki opis innej sztuki autora Klątwy:

"Słynny spektakl Olivera Frljicia, zrealizowany w Niemczech, z wyciąganiem kawałka materiału symbolizującego flagę z waginy kobiety w muzułmańskiej chuście, wcześniej gwałconej przez postać ucharakteryzowaną na Chrystusa"
W takim momencie zadaje sobie jedno pytanie: po co? Dla mnie sprawia to wrażenie wulgaryzacji nastawionej tylko na szok i rozgłos z nim związany. Trochę jakby nakręcić film pornograficzny i upierać się, ze ma on przesłanie. Taka sztuka nie przysparza chwały ani twórcy, ani idei, której chce służyć. A zamiast zachęcać do dialogu, zachęca co najwyżej do wymiotów.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Jak chronić lasy?

Mógłbym pisać o Puszczy, ale temat jest obecnie tak powszechny, że chyba nie ma takiej potrzeby. Lasy Państwowe działają tam na zasadzie "Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi". Że przy okazji niszczą jeden z najcenniejszych przyrodniczo obszarów Europy? Tych co podejmują te decyzje niewiele to chyba obchodzi.
Będę pisał jednak o LP, bo wbrew ostatniej nagonce jest to organizacja potrzebna. Wbrew fatalnej (za sprawą postawy w Puszczy) opinii o polskich leśnikach, robią oni w wielu miejscach świetną robotę dla ochrony przyrody. Problemem jest system.
Lasy Państwowe mają zdecydowaną nadprodukcję drewna. Skąd taki wniosek? Na swojej stronie piszą: "50 proc. papieru oraz 9 na 10 mebli wyprodukowanych w Polsce trafia za granicę." Oznacza to że produkcja jest większa niż potrzeby na rynku wewnętrznym. Pokazuje to, że można spokojnie myśleć o umiarkowanych działaniach proekologicznych jak przekształcenie 40% - 50% lasów, tych najcenniejszych, w rezerwaty i Parki Narodowe. Niech pozostałe zostaną nawet zamienione w chamskie plantacje drzew, jeśli dzięki temu ocalimy to co najcenniejsze. Jeśli pozwolimy połowie naszych lasów rosnąć naturalnie mocno poprawimy stan naszej przyrody. Jednocześnie pozostawienie połowy powierzchni lasów na cele przemysłowe nie tylko zaspokoi (z nadwyżkami) rodzime zapotrzebowanie na drewno, nie tylko zapewni leśnikom godne pensje ale jednocześnie może pozwolić na finansowanie z nadwyżek ochrony przyrody.
Na dzień dzisiejszy wydaje się to, niestety, nierealne. Mimo to nie traćmy nadziei, kto wie, może kiedyś znów będziemy mogli myśleć o leśnikach jako o przyjaciołach przyrody, a nie farmerach liczących tylko na jak największy plon i zysk.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Niedźwiedzie - bezpieczne, czy nie [Oryginalny post z 21.03.2017]

Tym razem trochę o głośnej sprawie niedźwiedzia, który zaatakował pracownika leśnego w Bieszczadach. Wypowiadałem się na ten temat w kilku miejscach, ale chciałem zebrać to wszystko razem.
Mam wrażenie, że nie było by tej tragedii, gdybyśmy tylko chcieli robić wszystko by koegzystencja pomiędzy człowiekiem a dziką przyrodą była tak bezpieczna jak tylko się da.
Badania telemetryczne prowadzone przez Tatrzański Park Narodowy pokazują, że młode samce niedźwiedzia brunatnego pokonują setki kilometrów w poszukiwaniu odpowiedniego siedliska, jeden z badanych osobników jednego roku zawędrował z Tatr aż w ukraińską część Karpat.
Jeśli chcemy zachować jak najwięcej przyrody, musimy uwzględniać korytarze migracyjne i obecność dzikich zwierząt także poza obszarami ochronnymi. Alternatywą jest smutna wizja małych zamkniętych obszarów chronionych, będących niczym innym jak ZOO w trochę większej skali.

Jeśli nie chcemy doprowadzić do czegoś takiego potrzebujemy instrukcji i wzorców zachowań, przecież nie jest tak jakby chcieli niektórzy twardogłowi, że wilki łakomie patrzą na wracające z nabożeństwa dzieci, a niedźwiedzie tylko czekają by atakować bawiące się w lesie dzieci. Najbardziej narażeni na spotkanie (niekoniecznie atak) z niedźwiedziem są pracownicy leśni i turyści zapuszczający się w dziksze ostępy (na następny wpis zostawię kwestię zwierząt zbyt przyzwyczajonych do ludzi).
Tutaj pojawia się podstawowe pytanie - czy Lasy Państwowe mają instrukcje i wzorce postępowania dla pracowników, którzy swoje obowiązki wykonują na terenach zamieszkanych przez niedźwiedzie. Być może wystarczy tylko wyposażyć każdego pracownika w służbowy gaz na niedźwiedzie (obowiązkowy element ekwipunku każdego amerykańskiego turysty, zapuszczającego się w okolice zamieszkane przez grizzly). Takie rozwiązanie pozwala zapewnić bezpieczeństwo pracowników i odstraszyć zwierzę bez wyrządzania mu trwałej krzywdy.
Przypadek turystów wydaje się łatwiejszy - poruszając się po szlakach wystarczy, że jesteśmy wystarczająco głośno. W ten sposób możemy spotkać niedźwiedzia i nawet o tym nie wiedzieć. Telemetria, na którą się wcześniej powoływałem wykazała, że niedźwiedzie potrafią przebywać w szczycie sezonu tuż przy ruchliwym szlaku w dol. Kościeliskiej, a mimo to nikt ich nie zauważa.
Jeśli turyście zamażą się podróże poza oznaczonymi szlakami (jeśli nawet nie u nas, to na Ukrainie czy w Rumunii) inwestycja we wspomniany wyżej gaz może okazać się nie głupim zabezpieczeniem.
Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, jeśli chcemy żyć w kraju, w którym wciąż można spędzić czas wśród dzikiej przyrody, musimy być gotowi na to, że wiąże się to z ryzykiem.