Na początek.

Wszystko zaczęło się od eksperymentalnego fanpage'a na Facebooku - czy można dotrzeć do ludzi pisząc ściany tekstu i bardzo rzadko poka...

poniedziałek, 2 października 2017

Katalonia, samostanowienie, demokracja...

Stary Sizet kiedyś mówił mi -
staliśmy w bramie, był świt,
gdyśmy czekali na słońca wschód
i samochodów rósł szum.
Mówił: czy muru nie widzisz?
Wszystkich nas trzyma ten mur
Gdy nie będziemy bronić się
Zagrodzi nam każdą z dróg
 L.Lach L'estaca, słowa polskie Filip Łobodziński


Sytuacja w Katalonii zmusza do smutnych przemyśleń. Żyjemy w dziwnych (i, niestety, ciekawych) czasach, skoro państwo należące do UE może swobodnie pałować obywateli, którzy chcą po prostu zagłosować. Można pominąć prawo narodów do samostanowienia się (bo nie oszukujmy się, Katalończycy są narodem i mają tradycje niepodległościowe większe niż na przykład taki Śląsk. Natomiast Śląsk ma tradycje niepodległościowe większe niż takie Białoruś czy Łotwa, które są suwerennymi państwami).
Możemy pominąć kwestię, czy mieli prawo do takiego referendum. Mało które państwo ma konstytucyjnie zapisaną możliwość rozłamu.
Można było to zrobić inaczej, pozwolić na spokojnie zagłosować mieszkańcom Katalonii, którzy zapewne opowiedzieli by się za pozostaniem w Hiszpanii. Tak jak to miało miejsce w wypadku szkockiego referendum niepodległościowego. Można było działać tak jak pani burmistrz Barcelony, przeciwniczka niepodległości, ale zwolenniczka referendum.
Hiszpańskie władze zdecydowały inaczej. Groźby, szykany, wysyłanie policji do lokali wyborczych. Prowokowanie i pałowanie tłumu, także kobiet, ludzi starszych, być może młodzieży.
Symboliczna jest scena, w której policjant wyciąga człowieka z lokalu wyborczego za włosy. Nie znamy kontekstu, nie znamy szczegółów. Ale tak powstają symbole, oto przedstawiciel aparatu opresji za wszelką cenę chce uniemożliwić obywatelowi głosowanie. Docierają do nas inne obrazki - policjanci atakujący katalońskich strażaków, próbujących chronić demonstrantów. Zakrwawiona twarz starszej kobiety. Niewiele ma to wspólnego z demokracją. A może wystarczyłoby przeczytać parę książek, jeśli nic bardziej skomplikowanego to może chociaż kilka późniejszych powieści Terry'ego Pratchetta*
Pratchett przypomina o kilku prostych faktach, które sprowadzają się do tego, że tłumu nie należy prowokować. Zwłaszcza pokojowego tłumu, bo kończy się to tragedią.
Nie chce się wypowiadać w kwestii niepodległości Katalonii, ale wiem jedno - nie chciał bym żyć w kraju, w którym władza odmawia Ci demokratycznego prawo do głosowania.

----
* każdy polityk zatrudnia doradców, pewnie byli by mu wstanie pomóc z interpretacją trudniejszych fragmentów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz