Na początek.

Wszystko zaczęło się od eksperymentalnego fanpage'a na Facebooku - czy można dotrzeć do ludzi pisząc ściany tekstu i bardzo rzadko poka...

poniedziałek, 12 lutego 2018

Myślistwo, łowiectwo i ekologia.

Będzie o myślistwie. Polskim.
O myśliwych jest ostatnio głośno, głównie za sprawą nowelizacji ustawy "prawo łowieckie" oraz kwestii odstrzału Żubrów w Puszczy Boreckiej.
Pierwsza kwestia jest właściwie nie do obrony. Możliwość wjeżdżania z polowaniem na teren prywatny, dalej możliwość strzelania blisko domów i wreszcie możliwość karania ludzi za to, że znaleźli się (nawet przez przypadek) na obszarze polowania.
Poziom uprawnień, które dostają myśliwi jest zdecydowanie zbyt duży i to zarówno z punktu widzenia obrońcy przyrody, jak i z punktu widzenia, wyznającego święte prawo własności, konserwatysty. To trochę tak, jakby pozwolić rowerzystom jeździć po prywatnym ogródku. Ustawowo. No chyba, że religia właściciela ogródka zabrania jeżdżenia na rowerze. Wtedy może to udowodnić przed sądem. Niestety ale to czysty absurd.
Odstrzał Żubrów w Puszczy Boreckiej jest bardziej problematyczny i racja leży po trochu po obu stronach. Nie koniecznie należy do żubrów strzelać, ale wciąż wymagają one czynnej ochrony. Dalecy jeszcze jesteśmy od stworzenia stabilnej ogólnopolskiej populacji żubra.
Głównym problemem strony Lasy Państwowe/SGGW jest absolutnie nieetyczny biznes, który powstaje przy okazji odstrzału żubrów. Ludzie, którzy płacą ciężkie pieniądze za to żeby móc strzelać do rzadkiego, narażonego na wyginięcie gatunku. Sprzedawanie tego mięsa do restauracji. Takiego odstrzału, jeśli już jest on potrzebny (co nie zawsze jest pewne) powinien dokonać profesjonalny łowczy, a mięso powinno zostać zutylizowane, ewentualnie trafić do domów dziecka/dla bezdomnych/na caritas.
Robienie z odstrzału biznesu i zarabianie na tym pieniędzy zawsze podważa profesjonalizm i wiarygodność ludzi podejmujących decyzje o odstrzale.
Zresztą to jest podstawowy problem naszego myślistwa. Jest ono uprawiane przez grupę hobbystów dla własnej frajdy zabijających zwierzęta, zamiast być smutnym obowiązkiem wąskiej grupy zawodowych łowczych. Cały czas w powszechnej opinii pokutuje fałszywe przekonanie, że myśliwi mają jakiś pozytywny wpływ na przyrodę, że pełnią funkcję regulacyjną.
Fikcja ta jest za wszelką cenę podtrzymywana, myśliwi starają się nas przekonać, że to tylko dzięki nim, dziki których jest tak dużo ostatnimi czasy nie mnożą się jeszcze bardziej. A jednak ogromny wzrost populacji dzików, saren czy jeleni dzieje się między innymi za sprawą zimowego dokarmiania tych zwierząt. Zresztą widać to gołym okiem. Ci z Was, którzy chodzą do lasu częściej niż od święta, pewnie pamiętają, że jeszcze 15 lat temu spotkanie sarny albo dzika to nie było coś codziennego. Dziś sarny, czy dziki widuję prawie każdego dnia. Często nie muszę wychodzić do lasu. Wystarczy spacer od stacji kolejowej do domu.
To co napiszę teraz będzie skrajnie niepopularne w niektórych kręgach, ale rozwiązaniem problemu jest przestać dokarmiać i... utrzymać odstrzał na tym samym poziomie przez kilka lat. Chodzi po prostu o to, żeby doprowadzić do sytuacji, w której o ilości zwierząt będzie decydowała pojemność siedliska, a nie sztuczne dokarmianie. Zabijanie zawsze boli, ale w takim wypadku trzeba myśleć o całych ekosystemach i ich równowadze, a nie pojedynczych osobnikach. Po takiej kuracji nie będziemy potrzebowali więcej myślistwa w obecnej formie. Wystarczy wspomniana wcześniej mała grupa zawodowych łowczych.
Ta mała grupka jest wciąż potrzebna ponieważ, mimo wszystko, ekosystemy są już bardzo zniszczone i pofragmentowane. Jest też potrzebna by bronić rodzimej przyrody przed gatunkami zawleczonymi, czyli takimi, które nie występują u nas naturalnie, a dostały się i żyją w naszym regionie za sprawą ingerencji człowieka (norka amerykańska, jenot, szop pracz) - stanowią one często śmiertelne zagrożenie dla gatunków rodzimych. Te wymienione przeze mnie są niebezpieczne zwłaszcza dla ptaków wodnych i gryzoni. Nie należy też zapominać o lisach, które za sprawą ingerencji człowieka (szczepionka na wściekliznę) również rozmnożyły się ponad wszelką miarę.
Podsumowując jesteśmy wstanie dość szybko wyeliminować myślistwo (Wystarczy chcieć!) jednak ludzie zabijający zwierzęta wciąż będą potrzebni, ze względu na dawną ludzką głupotę i nieostrożność. Może kiedyś i to uda się wyeliminować, ale patrząc na obecną sytuację na świecie - jeszcze daleka droga przed nami.

Żubr europejski
Żubr - fot. Michael Gäbler, licencja CC BY 3.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz